poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Sylveco- mój najlepszy krem

Po krótkiej przerwie powracam z recenzją nowego kremu do twarzy, który jest już moim HITEM!


Lekki krem brzozowy Sylveco



Skład:

Woda, Olej z pestek winogron, Olej sojowy, Ksylitol, Sorbitan Stearate & Sucrose Cocoate, Masło karite (Shea), Stearynian Glicerolu, Olej arganowy, Olej jojoba,Kwas stearynowy, Alkohol cetylostearylowy, Alkohol benzylowy, Betulina, Witamina E, Ekstrakt z aloesu, Alantoina, Guma ksantanowa, Kwas dehydrooctowy, Ekstrakt z mydlnicy lekarskiej, Lupeol, Kwas oleanolowy, Kwas betulinowy

Działanie składników:
Pomimo iż dwa sztandarowe składniki kremu nie znajdują się na początku składu, to są tam inne o równie rewelacyjnym działaniu. Po pierwsze oleje- z pestek winogron o działaniu natłuszczającym, zawierającym wysokie stężenie witaminy C, która chroni przed działaniem wolnych rodników, a tym samym przeciwdziała starzeniu się skóry. Olej sojowy zaś uelastycznia skórę, poprawia gojenie i działa antyrodnikowo ponieważ zawiera witaminę C i fitosterole. Ksylitol czyli cukier brzozowy zatrzymuje wodę w naskórku tym samym poprawia nawilżenie. Masło Shea natłuszcza, poprawia gojenie i wzmacnia cement międzykomórkowy. Stearynian glicerolu razem z Sorbitan stearate& Sucrose cocoate i Kwasem stearynowym są emulgatorami w kosmetyku. Ponadto tworzą warstwę okluzyjną chroniącą przed ucieczką wody. Olej arganowy dzięki zawartości NNKT i witaminie C działa przeciwstarzeniowo, odbudowywuje warstwę hydrolipidową skóry, a także poprawia gojenie, natłuszcza skórę. Olej jojoba odbudowywuje cement międzykomórkowy, działa przeciwtrądzikowo, zmniejsza ilość zaskórników, przyspiesza regenerację naskórka. Alkohol cetylostearylowy jest emolientem nadającym konsystencję produktu, ponadto działa okluzyjnie chroniąc przed parowaniem wody z naskórka. Alkohol benzylowy i kwas dehydrooctowy jest konserwantem dopuszczalnym w kosmetykach naturalnych. Pierwszy występuje naturalnie w olejkach eterycznych, a drugi ma także działanie przeciwbakteryje. Betulina czyli wyciąg z kory brzozy działa antyoksydacyjnie, przeciwzapalnie, przeciwbakteryjnie, wybielająco przebarwienia piegi czy zmiany potrądzikowe. Kwas betulinowy pozyskiwany z betuliny ma podobne do niego działanie. Witamina E powszechnie wiadomo że nazywana jest witaminą młodości ze względu na swoje silne działanie antyoksydacyjne. Aloes ma działanie nawilżające, kojące podrażnienia. Działa także antyseptycznie i stymuluje komórki do produkcji kolagenu i elastyny. Alantoina przyspiesza gojenie ran, łagodzi podrażnienia, świetnie sprawdza się w leczeniu suchej skóry. Guma ksantanowa wpływa na konsystencje i lepkość kremu. Mydlnica lekarska oczyszcza skórę i zmiękcza ją wpływając na szybsze wnikanie w głąb składników aktywnych. Lupeol ma właściwości antyoksydacyjne, wpływa na syntezę i jakość kolagenu, a tym samym poprawia jędrność skóry. Kwas oleanolowy reguluje pracę gruczołów łojowych, działa także przeciwzapalnie.

Opakowanie:

najlepsze z możliwych! Lekkie plastikowe opakowanie z pompką pozwala zachować czystość kosmetyku ponieważ nie mamy tutaj kontaktu krem-palec tak jak to jest w słoiczku. Dzięki temu bakterie nie mają szans dostać się do środka.  Próżniowe opakowanie pozwala wykorzystać krem do samego końca. Świetny design kartonika- ryciny w stylu retro, niczym ze starej księgi ziół ;) zdobią półkę w łazience. Jedynym minusem jest nieprzezroczystość plastiku co nie pozwala zobaczyć ile produktu pozostało jeszcze w opakowaniu. Wewnątrz kartonika w którym dostajemy krem, znajduje się ulotka z opisem wskazań, działania składników zawartych w kremie, a także sposobie użycia. Opakowanie ma 50 ml, a krem jest ważny przez 6 miesięcy od otwarcia.


Zapach i konsystencja:

kremik faktycznie jest lekki, ma delikatny, prawie niewyczuwalny zapach. Jego konsystencja nie jest za gęsta, ale za rzadka także nie. Krem jest barwy białej, z łatwością daje się go "wypompować" z opakowania. ;)

Moja opinia:

świetnie nawilża skórę, nie obciąża jej i nie powoduje świecenia się skóry. Daje bardzo przyjemne uczucie nawilżenia tuż po aplikacji. Doskonale sprawdza się pod makijaż. Skóra dzięki nie mu jest promienna, bardziej jasna. Obecnie jest to najlepszy krem jaki do tej pory używałam. Nie podrażnia mojej skóry, działa kojąco po peelingu, a przede wszystkim nawilża.
Zapłaciłam za niego 24,80 zł w sklepie zielarsko-kosmetycznym.

Polecam Wam także odwiedzić stronę internetową producenta. Poza walorami estetycznymi znajduje się tu wiele ciekawych informacji o składnikach kosmetyków przedstawionych w skondensowanej i ciekawej formie. Polecam! KLIK

PODPIS

4 komentarze:

  1. Kosmetyki Sylveco zbierają same pozytywne opinie, ja miałam kurację do stóp i sprawdziła się świetnie

    OdpowiedzUsuń
  2. nie słyszałam o tej firmie ;) ale mam swój kremowy ideał z biochemiiurody ;)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło jeśli zechcecie napisać coś od siebie! W końcu bloga pisze się przede wszystkim dla czytelników!
Proszę o zachowanie kultury osobistej, wulgarne komentarze będą usuwane.